Dzis pogoda sloneczna z chmurkami.
Pojechalismy z Queenstown na koniec jeziora, do Glenorchy ( 45km).
Jest to mala, malownicza miejscowosc, z ktorej pieknie widac gory.
Pochodzilismy troche nad jeziorem, wypilismy kawe w tym malowniczym miasteczku i pojechalismy dalej w stron startu szlaku Routerburn Track ( jeden ze slawniejszych szlakow w NZ).
My wybralismy tylko krotki szlak do Jeziora Sylvan (okolo 5.5 km petla w lesie prowadzaca do malego ,polodowcowego jeziorka, z ktorego rozciaga sie widok na pobliski szczyty...pieknie).
Troche zal, ze nie ma czasu na zrobienie calego szlaku Routerburn ( okolo 30 km, idzie sie od 2 do 4 dni i spi w chatach...) oh moze nastepnym razem...
Jutro juz wylatujemy z Queenstown..w sumie czeka nas 37 godzin w powietrzu i na lotniskach...wrrr.
Tym razem mam pigulki nasenne przepisane przez wjka w Wellington, wiec licze na troche snu w samolocie!
Po powrocie ,w weekend postaram sie dodac dlugo oczekiwane zdjecia;)